Prawda o doktorze Kaczyńskim

W siedzibie Stowarzyszenia „Skarb” w sobotę 24 stycznia odbyło się spotkanie z Pawłem Knapem pracownikiem szczecińskiego oddziału IPN, znanego także z portalu www.Sedina.pl. tematem referatu był Bolesław Kaczyński 1908-1963, lekarz obozowy, więzień obozów w Auschwitz, Flossenburg, Stutthof i w ostatnich miesiącach wojny w filii obozu koncentracyjnego Stutthof w Messenthin.



Jeszcze do końca lat 90. ub. stulecia postać obozowego lekarza Kaczyńskiego była opisana i znana z niewielu źródeł. Pisali o nim Lambert, Dunin- Wąsowicz, Matura, przedstawiając postać doktora pozytywnie, jako ofiarnego towarzysza niedoli, ratującego życie i zdrowie wielu współwięźniom. Z czasem postać lekarza nabrała przynajmniej w Policach dalszego rozgłosu, gdyż Szkoła Podstawowa nr 2 przyjęła jego imię. Podczas procesu przygotowawczego okazało się nagle, że w obszernych dotąd niepublikowanych wspomnieniach Józefa Jagodzińskiego, postać lekarza nie jawi się tak kryształowo, jak dotąd opisywano. Jagodziński, więzień SS-Sonderlager Stettin-Poelitz, Aussenkommando Stutthof, opisuje wielokrotnie postać i postawę dr. Kaczyńskiego w kontrowersyjny sposób. Zarzuca mu m.in. współpracę z Niemcami, branie racji żywnościowych od leczonych więźniów, niewłaściwą postawę podczas segregacji więźniów.

W „Skarbie” Paweł Knap w swej opowieści korzystał ze swego artykułu „Tyle wiemy, ile nas sprawdzono”. Rzecz o Bolesławie Kaczyńskim (1908-1963)”. W swym opracowaniu historyk IPN podaje w przypisach źródła, z których korzystał w swej pracy. Są więc materiały z Archiwum Państwowego Muzeum Stutthof, Archiwum IPN, jest praca M. Lamberta z „Przeglądu Lekarskiego”. Są wreszcie spisane relacje więźniów Messenthin. Pojawiają się nazwiska Eugeniusza Bojko, L. Staśkiewicza, Antoniego Soroki, Albina Kirejczyka, Jerzego Orłowskiego, Antoniego Budzejko, Tadeusza Ordakowskiego, oraz Jozefa Jagodzińskiego. Ten ostatni opisał swe obozowe przeżycia w „Bunkrach na ruinach”, dotąd niewydanych w druku, które mocno „namieszały” w procesie nadania SP nr 2 imienia dr. Kaczyńskiego, a także ujawniły jego postać w złym świetle.

Czytając wspomnienia Jagodzińskiego, nie można nie odnieść wrażenia, że autor swą uwagę oprócz innych czarnych postaci podobozu Messenthin, skupił szczególnie na Kaczyńskim. Sam zresztą przyznaje, że ma z tego powodu jakąś obsesję. Jaką, wprost nie wyjawia, za to sypie jak z rękawa opowieści negatywne. Podam tylko 2 przykłady. Gdy poproszono któregoś razu Jagodzińskiego o napisanie wiersza pochwalnego (bo był jak przyznaje utalentowany w tym względzie/ na cześć Kaczyńskiego, ten odmówił: „...odpowiedziałem (...) krótko - sumienie mi nie pozwala. W kontaktach z Kaczyńskim mam jakąś obsesję...” Inna opowieść dotyczy wymarszu, ewakuacji więźniów podobozu 23 kwietnia 1945 roku w kierunku Rostocku. Jagodzińskiego zdenerwował fakt, że Kaczyński pojedzie samochodem, gdy wszyscy inni musieli pokonywać drogę piechotą. Dalej wspomina, iż pomimo pierwszych ofiar marszu ekipa Kaczyńskiego nie udzieliła nikomu doraźnej pomocy.



Przykładów oczerniania Kaczyńskiego można mnożyć wiele. Czytałem i mam w zbiorach jego „Bunkry na ruinach”. Jest ich tam tak wiele, że odnosi się wrażenie, że Kaczyński miast być lekarzem, był jednym z oprawców obozu w Messenthin. Gdzie więc leży prawda o doktorze Kaczyńskim? Dlaczego wspomnienia Jagodzińskiego nabrały takiego znaczenia do dalszych badań nad postacią doktora?

Jak przyznał sam Paweł Knap, Józef Jagodziński napisał wręcz wzorcowe wspomnienia, poparte faktami, n.p. podaje numery więźniów, które są zgodne z dokumentami Muzeum w Stutthof, przejrzyście spisuje wydarzenia. Dla historyków staje się więc wiarygodnym świadkiem nieludzkich zdarzeń i czasów. Wspomnienia innych więźniów często są mgliste (upływ czasu, emocje, dodawanie dramatyzmu, znaczenia wydarzeniom). Stąd Jagodziński staje się idealnym świadkiem lat 1944-1945. Tym samym jego opisy postaci i postawy doktora Kaczyńskiego nabierają takiego znaczenia. Relacje i opisy właściwej postawy doktora innych więźniów, jego poświęcenia w sprawie ratowania współwięźniów giną w potoku oskarżeń Jagodzińskiego. Co zatem czynić by sprawiedliwie, obiektywnie ocenić więźnia - patrona?

Uczyniono to w szkole w Mścięcinie. Na rok czasu opóźniono proces nadania placówce imienia Kaczyńskiego. Rozpisano listy, pytania do odpowiednich instytucji, urzędów, gromadzono dokumenty na temat jego osoby. Nie znaleziono nic, co zdyskwalifikowałoby postać Kaczyńskiego poza oskarżeniami Jagodzińskiego. Stąd moim zdaniem słusznie podjęto decyzję, że człowiek ten zasługuje na miano bohatera wspomnianej szkoły i nic dalej nie stoi na przeszkodzie, by tak się stało. Jeden nieżyjący świadek nie może bowiem przeciwstawić się opiniom kilku, którzy znali Kaczyńskiego z dobrej strony. Tym bardziej, że zeznania bywają nieraz kłamliwe i nieobiektywne.

Zanim dr Kaczyński został patronem Szkoły Podstawowej nr 2, wcześniej patronował junakom OHP w Policach. Po jego rozwiązaniu urzędnik gminy przekazał do Galerii Historycznej Polic pamiątki obozowe Kaczyńskiego: sygnet obozowy z numerem 14701, fajkę, odznaczenia, fotografie. Do dziś stanowią one cenny nabytek Galerii w dziale "II wojna światowa".

Tymczasem jak poinformował Knap, szczeciński IPN przygotowuje się do wydania wspomnień Józefa Jagodzińskiego.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Moim zdaniem na człowieka który ma być patronem nie powinien padać żaden cień oskarżeń,a tym bardziej że chodzi o zbrodnie nazistowskie!
Anonimowy pisze…
oglądałem ostatnio taki film o żydowskiej lekarce, która dokonywała aborcji na prośbę kobiet w obozie, czasem za leki brała żywność...pamiętajmy że obozy były miejscem gdzie przeżyć chciał każdy. ma ludzkie odruchy miejsca tam nie było. Nie oceniajmy, bo nie wiemy jakbyśmy sami się zachowali w takiej sytuacji