Świąteczne wspominki



Nastał miły czas świątecznego leniuchowania. W moim przypadku nie do końca. Bowiem także w Boże Narodzenie można ciekawie i... pracowicie przeżyć trzy święte dni. Pomijam tradycyjne spotkania w gronie rodzinnym, to naturalne i zwyczajowe. Myślę o czymś jeszcze, o spędzeniu wolnego czasu w swoim pokoju, wśród książek, gazet, materiałów, folderów, zdjęć. Oczywiście historycznych, jeszcze lepiej dotyczących Pomorza, a najlepiej Polic i okolic.

Nasze miasto kryje wiele tajemnic. Wciąż mało o nim wiemy. Gdy przybyli tu pierwsi policcy osadnicy w 1945, 1946 roku, nie myśleli wtedy z sentymentem o nowym miejscu zamieszkania. Przyjechali ze swoich małych ojczyzn opuszczonych dobrowolnie, a najczęściej pod przymusem. W trudnych powojennych latach nie interesował ich los zastałych budynków, placów, cmentarzy, urzędów, niemieckich książek, albumów, pism, map, drobnych bibelotów. W tamtych czasach liczyła się organizacja życia na nowo: sprawna pompa wodna, załatany dach, nadające się do użytku meble, żywność, lekarstwa dla rodziny, pieniądze, dokumenty na załatwienie przydziału inwentarza, maszyn, zakup najdrobniejszych a niezbędnych do życia przedmiotów.

Stąd wiele wiedzy i pamiątek o tamtych Policach umknęło ludzkiej pamięci. I nikt dziś nie ma o to pretensji do najstarszych policzan. Któż bowiem w tamtych latach powojnia zaczynając życie na nowo przypuszczał, co wydarzy się pięćdziesiąt kilka lat po wojnie...Że na przykład będzie się handlowało poniemieckimi widokówkami miast i wsi? Dla zdobycia pieniędzy z jednej, a wzbogacenia kolekcji z drugiej strony.

Niewiele wiedzy mamy o Policach przed wiekami, stu laty wstecz, okresu międzywojennego, powojennego. Patrząc na portale historyczne miast i miasteczek pomorskich aż zazdrość bierze jak n.p. Gryfino, Stargard, Trzebiatów, Gryfice, Nowogard mają bogatą spuściznę ikonograficzną, dokumenty, materialne pamiątki po byłych mieszkańcach. Wielką rolę w przekazywaniu wiedzy o dawnych czasach tamtych miast mają mocne, dynamiczne „hajmatgrupy”, związki i stowarzyszenia byłych mieszkańców. W Policach pamiętamy do dziś pozytywne, pojednawcze inicjatywy prof. Kurta Bergunde z Kiloni - mieszkańca Siedlic, Hilde Kliche z Schwedt - Jasienica, Horsta Schmellinga z Torgelow - Drogoradz, Guentera Schmidta z Neubrandenburga - Niekłończyca. Przekazane przez nich informacje są cenne, ale jest ich ciągle zbyt mało. A Police zasługują na rzetelną i pełniejszą wiedzę o ich przeszłości.

Tymczasem zbliża się 750-lecie nadania praw miejskich Policom. Jak na razie cicho na ten temat. Choć nie do końca szczególnie wśród pasjonatów historii, ludzi wpływowych i takich, którzy nie mają siły przebicia. Słyszę o rożnych pomysłach w tym zakresie. Ich autorzy artykułują je jednak cicho, szeptem, wręcz w tajemnicy jakby obawiając się... konkurencji. Kogo? Czyjej? Przecież idea uczczenia grodu winna ludzi integrować. Ważny jest każdy nowy pomysł w tym zakresie. Sądzę, że Gmina winna w szerszym zakresie zaangażować się w przygotowanie obchodów okrągłej rocznicy. To przecież doskonała okazja do promocji miasta, jakiej jeszcze nie było.
Wesołych Świąt i szczęśliwego nowego 2009 roku dla gości blogu Police750!

Komentarze