Sentymentalna podróż do dzieciństwa

Przez dwa dni gościło w Policach i Galerii Historycznej Polic małżeństwo Michela i Antje Soulard z Francji. On Francuz, ona Niemka urodzona w 1939 roku w Policach. Przyjechali tu szukać śladów swych rodziców, dziadków i pradziadków. Antje mieszkała w Policach zaledwie 6 lat, tyle ile trwała wojna.

Jej korzenie w drzewie genealogicznym najdalej wstecz sięgają 1740 roku, kiedy to w Policach ze strony linii ojca urodził się Johann Heinrich Leetz. Jej szersza wiedza o swojej rodzinie sięga XIX wieku, kiedy to Wilhelm Keller, prapradziadek ze strony matki, był właścicielem fabryki kafli (fot.1).



Schedę po nim przejął dziadek Emile 1876-1941. Drugi dziadek Louis Fricke 1872-1938 (fot.2) był cukiernikiem i właścicielem cukierni w rynku (fot.3), w nieistniejącym budynku przycupniętym do dzisiejszej biblioteki.





Prosperował dobrze, stąd stał się później właścicielem Waldhalle w Mścięcinie (fot.4), jednej z czterech restauracji, ogrodów gastronomicznych istniejących w tej dzielnicy: Mueckemuehle, Landhaus, Kurhaus.



Antje, dziś 70. letnia była policzanka, słabo pamięta Police okresu wojny. Z tamtego czasu zostały jedynie tylko fotografie. Przywiozła ich do Polic znaczną ilość (fot. 5 - Antje z prawej strony kuzyna Heinerle, w tle Muehlenstrasse- 1942 rok).



Niektóre dotąd były niepublikowane. Większość z nich to zdjęcia rodzinne: rodziców z dziećmi, dziadków i pradziadków (fot. 6).



Są cenne, gdyż dają wyobrażenie o mieście tamtego czasu. Przywiozła także drzewo genealogiczne swego rodu. Głównym celem jej podróży było odnalezienie miejsc w których istniała Waldhalle oraz fabryka kafli. Udało jej się to ustalić. Wspomógł ich kolega germanista Sławomir Bączyński i operator TV Kab Włodzimierz Słodziński. - Odnaleźliśmy fundamenty Waldhalle w Lesie Mścięcińskim - powiedziala Niemka podczas naszego popołudniowego spotkania w MOK. Miejsce z którego wzięła kilka fragmentów cegieł nie był jednak właściwym. Znajdował się powyżej miasteczka rzemieślniczego opodal szosy z Polic do Mścięcina. Waldhalle jak tłumaczyliśmy gościom, od swej pierwotnej wersji aż po budynek z 1904 roku znajduje się na obrzeżu miasteczka rzemieślniczego, o czym świadczą fotografie wykonane na przełomie XIX i XX wieku. Dzięki planowi miasta z lat 30. XX wieku oraz fragmentowi książki Kristin Maronn o Policach, miejscem fabryki przy dawnej Hindenburgstrasse 13 przybysze określili dzisiejszy plac u zbiegu ul. Grunwaldzkiej, po prawej stronie tuż przed torami. Cel został osiągnięty. Goście wykonali mnóstwo zdjęć, a także zwiedzili najważniejsze miejsca miasta.

Jednej sprawy nie wyjaśnili. Tajemniczej śmierci ojca Antje, Martina Ericha Fricke w 1942 roku. Gdy zmarł miał 31 lat. Posiadał wyższe wykształcenie więc na okres wojny został wcielony do armii jako młody oficer. W jakich okolicznościach zginął, tego Niemka nie jest w stanie opowiedzieć. Mówi, że jego śmierć jawi się jako koszmar jej życia, który nie daje jej o tym fakcie zapomnieć.

Dziś Antje i Michel Soulard mieszkają w małym domku w południowo- wschodniej Francji w Chateauneuf, w którym Niemka ma swą pracownię, gdzie maluje obrazy. Są ciekawe (widziałem reprodukcje), podobnie jak grafiki. Dużo w jej pracach symboliki, która jest pokłosiem przeżyć zwłaszcza wojennych. Jej droga do Francji do męża wiodła przez Usedom, Greifswald, Stralsund. Tam Antje chodziła do szkoły. Dwudniowy pobyt w Policach był dla niej swego rodzaju rozliczeniem z przeszłością, pożegnaniem z miastem dzieciństwa. W jaki sposób francusko- niemieckie małżeństwo trafiło do Galerii? Odnalazło w internecie blog police750, a potem pozostała już tylko podróż do odległych Polic.

Komentarze