Na tę książkę czekałem od dawna. Z przyczyn obiektywnych nie byłem na spotkaniu z Panem Janem, 89-letnim łodzianinem w Policach w „Skarbie”. Ale wieść o wydaniu jego wspomnień dotarła tam gdzie trzeba, do miłośników historii Polic. Na 111 stronach Jan Koziński zawiera swe wspomnienia z pobytu w Policach w latach 1940-1945. W swych opisach pokazuje nam miasto, jego mieszkańców, więźniów, pracowników przymusowych w nieco innym niż dotąd świetle.
Jan Benedykt Koziński został skierowany do Polic jako pracownik przymusowy. Pracował w fabryce benzyny syntetycznej od maja 1940 r. do 25 września 1941r. Potem do marca 1945 r. był zatrudniony w zakładzie ogrodniczym Gartenbau Carl Bootz. Wreszcie u schyłku wojny przebywał w Ueckermünde.
Podczas pobytu w Policach był zakwaterowany w Pommernlager (1940-1941), na statku SS Bremerhaven (1941-1943), w zakładzie ogrodniczym między dzisiejszymi ulicami Grunwaldzką - Starzyńskiego - Polną i alejką Rosenweg (1943-1945).
Autor opisuje swe przeżycia od momentu zesłania na roboty przymusowe w głąb Niemiec do Polic. Lata spędzone w Policach. Opisuje warunki egzystencji w Pommernlager, statku Bremerhaven, w przybudówce na terenie zakładu ogrodniczego. Opisuje atmosferę panującą wśród Niemców, więźniów, pracowników przymusowych. Z opowiadania wyłania się obraz III Rzeszy, butnej, ekspansywnej na początku wojny, a potem przez kolejne lata jej powolny upadek, aż po kapitulację.
Wspomnienia wzbogacone są dużą ilością zdjęć, fotografii, kopii dokumentów dowodzących wojennej drogi życia Kozińskiego. Zwraca uwagę nowy obraz wojennych Polic, relacji Niemcy - więźniowie, warunków obozowych. Znamienne jest to, że w książce ani razu nie użyto określenia tak często wcześniej powielanego „Statek śmierci „Bremerhaven”. Z tekstu wynika, że nie wszyscy Niemcy byli okrutni, bestialscy, bezwzględni. Wielu z nich nie chciało wojny i jej okrucieństw. Dowiadujemy się, że pracownicy przymusowi mogli (choć nie wszyscy) dysponować wolnym czasem, spotykać się, otrzymywać paczki żywnościowe, korzystać z okrojonej pomocy lekarskiej. Ale też w kartach książki przewija się nieustanna świadomość oddalenia, ubezwłasnowolnienia, głodu, braku higieny i podstawowych warunków egzystencji.
W końcowej części książki Jan Antoni Kłys zadaje autorowi pytania dotyczące wielu wątpliwości co do lokalizacji wojennych obiektów, obozów, fabryki, schronów. Koziński wyjaśnia wątpliwości zarzekając się, że upływ czasu może spowodować, iż jego wiadomości są niepełne lub wymagające uzupełnień.
Książkę Jana Benedykta Kozińskiego czyta się wartko. Rzuca ona nowe, skorygowane spojrzenie na Police 1939-1945. Wspomnienia Kozińskiego bardzo różnią się od Józefa Jagodzińskiego - więźnia Außenlager Pölitz. Pewnie głównie z powodu, że status więźnia obozu różnił się bardzo od pracownika przymusowego. Choć i tu i tu ludzie cierpieli okropieństwa bezsensownej wojny. Osobiście cieszę się z wydania takiej pozycji przez Urząd Gminy. Nasza wiedza o Policach systematycznie się poszerza.
Pozycję można nabyć choćby w CITiK w MOK. Zachęcam!
jan
Jan Benedykt Koziński został skierowany do Polic jako pracownik przymusowy. Pracował w fabryce benzyny syntetycznej od maja 1940 r. do 25 września 1941r. Potem do marca 1945 r. był zatrudniony w zakładzie ogrodniczym Gartenbau Carl Bootz. Wreszcie u schyłku wojny przebywał w Ueckermünde.
Podczas pobytu w Policach był zakwaterowany w Pommernlager (1940-1941), na statku SS Bremerhaven (1941-1943), w zakładzie ogrodniczym między dzisiejszymi ulicami Grunwaldzką - Starzyńskiego - Polną i alejką Rosenweg (1943-1945).
Autor opisuje swe przeżycia od momentu zesłania na roboty przymusowe w głąb Niemiec do Polic. Lata spędzone w Policach. Opisuje warunki egzystencji w Pommernlager, statku Bremerhaven, w przybudówce na terenie zakładu ogrodniczego. Opisuje atmosferę panującą wśród Niemców, więźniów, pracowników przymusowych. Z opowiadania wyłania się obraz III Rzeszy, butnej, ekspansywnej na początku wojny, a potem przez kolejne lata jej powolny upadek, aż po kapitulację.
Wspomnienia wzbogacone są dużą ilością zdjęć, fotografii, kopii dokumentów dowodzących wojennej drogi życia Kozińskiego. Zwraca uwagę nowy obraz wojennych Polic, relacji Niemcy - więźniowie, warunków obozowych. Znamienne jest to, że w książce ani razu nie użyto określenia tak często wcześniej powielanego „Statek śmierci „Bremerhaven”. Z tekstu wynika, że nie wszyscy Niemcy byli okrutni, bestialscy, bezwzględni. Wielu z nich nie chciało wojny i jej okrucieństw. Dowiadujemy się, że pracownicy przymusowi mogli (choć nie wszyscy) dysponować wolnym czasem, spotykać się, otrzymywać paczki żywnościowe, korzystać z okrojonej pomocy lekarskiej. Ale też w kartach książki przewija się nieustanna świadomość oddalenia, ubezwłasnowolnienia, głodu, braku higieny i podstawowych warunków egzystencji.
W końcowej części książki Jan Antoni Kłys zadaje autorowi pytania dotyczące wielu wątpliwości co do lokalizacji wojennych obiektów, obozów, fabryki, schronów. Koziński wyjaśnia wątpliwości zarzekając się, że upływ czasu może spowodować, iż jego wiadomości są niepełne lub wymagające uzupełnień.
Książkę Jana Benedykta Kozińskiego czyta się wartko. Rzuca ona nowe, skorygowane spojrzenie na Police 1939-1945. Wspomnienia Kozińskiego bardzo różnią się od Józefa Jagodzińskiego - więźnia Außenlager Pölitz. Pewnie głównie z powodu, że status więźnia obozu różnił się bardzo od pracownika przymusowego. Choć i tu i tu ludzie cierpieli okropieństwa bezsensownej wojny. Osobiście cieszę się z wydania takiej pozycji przez Urząd Gminy. Nasza wiedza o Policach systematycznie się poszerza.
Pozycję można nabyć choćby w CITiK w MOK. Zachęcam!
jan
Komentarze