Policki rynek

Rynek znany jest głównie tym, którzy podróżują do zakładów chemicznych, dalej do Jasienicy, Trzebieży, a w odwrotnym kierunku z północy gminy do Szczecina. Ciasny, komunikacyjnie eksploatowany nad wymiar. A jeszcze wiek temu i wcześniej na kocich łbach ulic turkotały koła wozów konnych i stukały drewniane chodaki przechodniów.



Struktura centrum miasteczka rozpoczęła tworzyć się w XIII wieku, kiedy po nadaniu w 1260 roku praw miejskich Policom, właśnie w tym miejscu zaczęły powstawać, zakłady rzemieślnicze, kramy kupieckie, jeszcze później sklepy, magistrat. Z rynku wytyczono ulice wylotowe w kierunku najbliższych miejscowości: do Duchowa, Jasienicy, Dębostrowa, Trzebieży, Nowego Warpna, Trzeszczyna, Tanowa, Przęsocina, w kierunku Odry. Przez Mścięcino dukty wiodły do Szczecina i jego północnych dzielnic.

W XV wieku na środku rynku rozbudowano kościół mariacki. Pierwsze pisemne wzmianki o nim sięgają już 1269 roku. Właściwa bryła kościoła, znana jest nam tylko ze starej fotografii i rysunku Wechselmanna.

Świątynia emanowała nad okolicą wielkością i była z daleka widoczna, stanowiąc swoisty kierunkowskaz. Wokół kościoła wytyczono uliczki wraz z przycupniętymi przy nich domami, sklepami. Rozbudowa rynku i pozostałej infrastruktury starego miasta nastąpiła na przełomie XIX/XX wieku. Wybudowano 2-3 kondygnacyjne kamieniczki przy ul. Budowlanej- dziś Grunwaldzkiej, Rycerskiej, Młyńskiej- Wojska Polskiego, Furowej- Kościuszki, Mostowej- Goleniowskiej. Niedaleko rynku powstał ratusz, Królewskie Ewangelickie Seminarium Nauczycielskie, budynek straży pożarnej, na Łarpii rozbudowano port. Ulice skanalizowano, wyłożono brukiem, ułożono chodniki dla pieszych. W 1895 roku rozebrano kościół, a jedynym śladem po nim do dziś jest boczna, południowa kapliczka, stanowiąca ozdobę rynku.

Zwarta zabudowa struktury staromiejskiej zachowała się do końca wojny. Wojenne zniszczenia, nowa polityka władz osiedleńczych spowodowała, że wiele obiektów rozebrano, choć były do uratowania. Stąd dzisiejszy rynek świeci „goliznami”, a ze starej zabudowy pozostała tylko w całości zachodnia pierzeja rynku z kamienicami z początku XX wieku /ze sklepem rowerowym, urzędem pracy/. Od północy stoi kamienica z Urzędem Stanu Cywilnego, od wschodu budynek biblioteki, zaś od południa budynek z Apteką Rycerską. Reszta to nieudana dobudowa w stylu socjalistycznym /prostokątne bloki z płaskimi dachami/.

Ciekawe było dawniejsze przeznaczenie w zachowanych do dziś obiektach. W pierzei zachodniej w rogu istniał sklep rowerowy Paula Kuhrke. Obok biblioteki m. in. księgarnia i sklep z artykułami papierniczymi Emila Graunke. W dzisiejszej bibliotece mieścił się hotel i restauracja „Porath”. Ponadto w rynku usadowiono sklep spożywczy Hermanna Schultza, aptekę, sklep z papierosami i używkami, sklepy warzywne, sklep drogeryjny i z artykułami fotograficznymi Fritza Schmidta. Odzież damską i męską można było kupić w sklepie Artura Witziga.

Dziś policki rynek nadal tchnie przeszłością, choć jest mocno zniekształcony i wytrzebiony przez czas. Tu ludzie żyją wolniej, inaczej, choć pędzące autobusy, olbrzymie tiry, dziesiątki aut osobowych, dostawczych warczą w uszy przechodniom, mieszkańcom nieustannie. W polickim rynku jeszcze nadal tkwi atmosfera nieznana w innej części miasta. Zatem warto zastanowić się, jak w pełni uratować to miejsce. Jedno jest pewne. Trzeba zacząć budować obwodnicę w kierunku zakładów. W rynku jak w innych miastach, winny zatrzymywać się tylko auta mieszkańców pobliskich ulic. Reszta /sklepy, kawiarnie/ powstaną jak przysłowiowe grzyby po deszczu. Uwierzcie mi...

Jan Matura

Komentarze