Lapidarium w mieście nad Łarpią

Polickie Lapidarium

Wszystkich Świętych zmusza do refleksji nad przemijaniem, nad odejściem i brakiem osób, które kochaliśmy, szanowali... Dla mnie to dobry moment, by podumać o miejscu niezwykłym w Policach, jakim jest lapidarium.

Od Niemca do Polaka

To było tak. Wybuchła II wojna światowa, ludzie ginęli na frontach, w obozach i miejscach kaźni, umierali śmiercią naturalną. Wojna pochłonęła miliony ofiar. Po jej zakończeniu nad Odrę przybyli Polacy, repatrianci. Założyli nowe życie, po uciekających Niemcach przejęli domostwa, rzadziej inwentarz. Następowała powolna stabilizacja życia. Przybysze mozolnie budowali swój dobrobyt. To wszystko nowe zostało wpisane w krajobraz ziemi nad zachodnią, północną Odrą. W nowym otoczeniu, krajobrazie elementami stałymi były między innymi poniemieckie, opuszczone, niszczone i dewastowane cmentarze. Nikt się temu zjawisku nie dziwił. Bo niby czemu? Kogo we wczesnych latach powojennych obchodziły niemieckie cmentarze? Przecież wielu ludziom nie obeschły jeszcze łzy po utracie bliskich, swych domów, ojcowizny.
By zatrzeć ślady dawnych mieszkańców, a także miejsca ich pochówku, usuwano ślady niemieckości w mieście, na wsiach. W Policach jak w innych byłych miastach niemieckich likwidowano cmentarze, kruszono kamienie nagrobne, rozrzucano je po okolicy, topiono w stawach, budowano ozdobne murki, porzucano na odludziu. Tymczasem Niemcy cichcem odwiedzali swe dawne domy, zapalali znicze nad grobami bliskich i odjeżdżali do siebie.

Nadeszły nowe czasy. Zaczął się czas samorządów lokalnych, samostanowienia społeczności lokalnych. W Policach nawiązywano przygraniczne kontakty z Pasewalkiem, Ueckermuende, Eggesin, Torgelow. Wizyty Niemców nasiliły się, a wraz z nimi wracała wstydliwa sprawa niemieckich cmentarzy. W latach 1990-1996 napisałem kilkadziesiąt artykułów o polickich cmentarzach w Gazecie Polickiej, a także w Kurierze Szczecińskim. Czytali je interesujący się historią. Czytali również samorządowcy. Postanowili uporządkować te sprawę. Zostałem zaproszony do współpracy w dziele urządzenia lapidarium. Posiadałem bogatą dokumentację, mapki terenowe, plany cmentarzy, setki rysunków, fotografii zachowanych płyt nagrobnych z inskrypcjami. Odnajdowałem nowe cmentarze. Także te maleńkie, kameralne. Śródleśny cmentarzyk w Gunicach został z czasem uznany za osobliwość historyczno- turystyczną. Zlokalizowałem drugi cmentarz w Tatyni, cmentarz w Duchowie, Leśnie Górnym, Leśnie Nowym i Starym. To wszystko zawierała moja, sporządzana tylko na moje wewnętrzne potrzeby dokumentacja, która jak się później okazało, stała się bardzo przydatna.

Nie byłoby wojny, zabrakłoby lapidarium

Rozpoczęliśmy budowę lapidarium. Z błogosławieństwem władz, za ich zgodą, z gminnych funduszy, fachowo i merytorycznie. Pracowali nad tym dziełem Gmina, Wojewódzki Konserwator Zabytków, firma renowacji obiektów zabytkowych „Konsart” ze Szczecina, architekt. Po kilku miesiącach pracy powstało lapidarium. Mieliśmy obawy jak zostanie przyjęte przez mieszkańców miasta, przez ludzi ze starej jego części. Wielu z nich pamiętało jeszcze czasy II wojny światowej. Obawy okazały się bezpodstawne. Uroczyste otwarcie nastąpiło 30 września 1998 roku. A potem pomnik pamięci, piękny w swej wymowie, zadbany, świetnie usytuowany, wpisał się w Park Staromiejski, w stare miasto. Nie odnotowano aktu dewastacji, czy profanacji miejsca. Dziś obok lapidarium przechodzi wielu ludzi, na spacerze, do pracy, na zakupy do Netto.

Głaz na którym przymocowano tablicę marmurową „Polickie Lapidarium” został przeniesiony o niespełna kilkadziesiąt metrów z terenu zachowanej części cmentarza przy ul. Mazurskiej. Stał tam przez lata bez tablicy potwierdzającej, że jest poświęcony pamięci policzan poległych w I wojnie światowej. Stał i nikt nie zwracał na niego uwagi. Dobrze się stało, że trafił w centrum zbiorowiska stelli, pni stylizowanych, kamieni z inskrypcjami, zebranymi z terenu gminy. Głaz na terenie byłego cmentarza miejskiego został przesunięty w inne bardziej mu teraz należne miejsce. Tuż przy wejściu do lapidarium stoi płyta z figurą anioła i znamiennym wyrytym słowem „daheim”- „w domu”, domu nieziemskim. Ziemskie miejsce spoczynku przez zbieg wojennych zdarzeń zostało przez ludzi naruszone i zniszczone.

Kamień- memento, pamiętaj, że odejdziesz

Głaz upamiętniał ofiary I wojny światowej. Nie zostali pochowani pod głazem, tak jak teraz pod bryłą kamienną nie spoczywają prochy byłych mieszkańców tej ziemi. Zasadne stają się więc tu słowa maksymy łacińskiej „Ingrata patria ne ossa quidem habebis”- „Niewdzięczna ojczyzno, nie będziesz nawet miała moich kości”. Kamień nic nie stracił ze swego znaczenia i symboliki, a wręcz odwrotnie jeszcze ją zyskał i wzmocnił.

Niemcy odwiedzają lapidarium. Indywidualnie, grupowo. W sobotę 25 października odwiedziłem to miejsce z Frauenchor z Luckow w Niemczech. Przed koncertem w pobliskim kościele, Niemki miały okazję przeżyć refleksje i zadumę. Wielu Niemców odwiedziło lapidarium, postrzegając je jako przyjazny gest polickiej społeczności, szacunek dla zmarłych. Nigdy nie jest za późno, by pewnych zaległych spraw nie naprawiać. Niemcy z uznaniem patrzą na niewątpliwe kamienne dzieło i ronią łzy. Ale nie dlatego, że płyty zostały przewiezione z rozbitych cmentarzy, lecz dlatego, że płyty z rozbitych cmentarzy z nazwiskami zmarłych zostały uszanowane i ustawione w jednym miejscu.

Kolejne lapidaria powstają na terenie Polski południowo- zachodniej i zachodniej. Przybierają różny kształt i formę. Są duże i małe. Nieraz są to zestawione i ułożone obok siebie popękane elementy cmentarne inne zaś rozbudowane w terenie kompozycje przestrzenne, istne małe dzieła sztuki cmentarnej. Wszystkie zwieńczone są stosowną tablicą pamiątkową. Nieraz okolone są kamiennymi słupami połączonymi łańcuchami, innym razem rozrzucone są w terenie wkomponowując się w jej rzeźbę. Jeszcze innym razem przypominają zwykłe, zadbane miejsce pochówku i wiecznego spoczynku.

Sprawy renowacji, uszanowania zniszczonych cmentarzy nie da się nigdy załatwić do końca. Także tu w Policach. Co rusz gdzieś w chaszczach, na podwórkach obrzeżach lasu, znajdują się kolejne zachowane płyty z nazwiskami zmarłych. Gdzie mają trafić? Przewieźć je do lapidarium, czy usadowić na miejscu w zapomnianych i zaniedbanych wiejskich miejscach grzebalnych? Koncepcji jest wiele. Ja skłaniam się ku tej, aby dobrze zachowane płyty z terenu gminy z inskrypcjami i motywami zdobieniowymi przewozić do lapidarium, pozostałe potłuczone gromadzić na miejscu, w pryzmach ze stosowną tablicą informacyjną. Wszystkie cmentarze winny być odchwaszczone, wycięte z samosiejek, dzikich krzewów i drzew. Muszą tam być tablice pamiątkowe informujące, że jest to miejsce pochówku byłych mieszkańców osady, wsi, miasta.

Jan Matura

Na zdjęciach:
1-takie fragmenty kamieni nagrobnych można znaleźć co rusz
2-plyty nagrobne przed konserwacją
3-na budowie lapidarium
4-uroczyste otwarcie lapidarium
5-grupa niemców z pasewalku

Komentarze