Policzan wiedza o grodzie w Mścięcinie

.
W lutowe popołudnie, 25 lutego w sali konferencyjnej MOK zebrała się rekordowa liczba elitarnych gości, których zwabiła gawęda na temat grodu słowiańskiego w Mścięcinie. Temat był wyjątkowo frapujący, stąd sala pękała w przysłowiowych szwach. Także zapowiedź, że temat podejmie zawodowy archeolog Marek Dworaczyk, zachęciła do odwiedzenia MOK.


Wiedza o grodzie w Mścięcinie jest z natury ograniczona. Przed wojną Niemcy, po 1950 roku Polacy przeprowadzili tu szczątkowe badania. Ograniczone, gdyż brak środków finansowych nie pozwalały na kompleksowe „przekopanie” obszaru, na którym kiedyś budowano chaty wczesnośredniowieczne, wytyczano trakty komunikacyjne. Podobno (tak podają źródła) Niemcy wykopali w Mścięcinie skarb z wieloma ozdobami, monetami, po którym ślad jednak zaginął. Polskie odkrycia to przede wszystkim tysiące ułamków naczyń glinianych, niewiele ozdób oraz rarytas- srebrna saksońska moneta „Otto i Adelajda”.

Marek Dworaczyk - kierownik zespołu badań ratowniczych Instytutu Archeologii i Etnologii PAN - fachowo opowiedział o grodzie w Mścięcinie. Powołał się na źródła bibliograficzne traktujące o sprawie. Sam badań w Policach nie prowadził, robili to wcześniej prof. Władysław Filipowiak, Władysław Garczyński, a w latach 60. XX wieku Ryszard Rogosz. Archeolog Marek Dworaczyk prowadził liczne badania, ale w innych miejscach Pomorza i do nich się odwoływał.

Podczas spotkania wyszła na jaw bardzo ważna informacja. O tamtych czasach wczesnego średniowiecza nie da się opowiedzieć szczegółowo. Nie ma takiej możliwości. Choćby z powodu ograniczonych dotychczasowych badań i wspomnianych braków finansowych. Można oczywiście dywagować lub powoływać się na Geografa Bawarskiego i Ibrahima ibn Jakuba, którzy pisali ongiś o dawnych dziejach tych ziem (pomorskich). O życiu Słowian funkcjonujących na przełomie tysiąclecia między IX i XI wiekiem można mówić przede wszystkim w kontekście innych badań i wiedzy zdobytej przy pracach archeologicznych licznych grodów słowiańskim okalających Szczecin. (np. Siadło, Krzekowo). Dał temu wyraz prelegent, kończąc wywód w rekordowo szybkim czasie 37 minut. Potem zaczęła się dyskusja zainteresowanych tematem, miłośników przeszłości miasta. Marek Dworaczyk odpowiadał szczegółowo na zadane pytania. Obalił też kilka tez dyskutantów. Najczęściej zadawanym pytaniem była przyczyna opuszczenia grodu w Mścięcinie i założenie osady w okolicach dzisiejszego rynku.

Gawęda była wartka i miło było mi posłuchać komplementów na temat prelegenta i sposobu przebiegu spotkania. Udowodniło ono, jak duże jest zapotrzebowanie policzan na wiedzę o mieście w dawnych czasach. Tak się bowiem zdarzyło, że najwięcej pasjonatów ma okres II wojny światowej w Policach. Jest to zrozumiałe z powodu istnienia tu dużego koncernu chemicznego pracującego na potrzeby wojenne III Rzeszy. Tymczasem historia tej ziemi sięga okresu neolitu, kilku tysięcy lat wstecz. Szkoda zatem, że na Wzgórzu Mścięcińskim pod warstwami ziemi niewątpliwie zalega jeszcze wiele śladów materialnych po ludziach, którzy tam żyli i funkcjonowali jako społeczność.

Tymczasem zapraszam wszystkich chętnych w środę 17 marca na godzinę 10.00 do MOK na prezentację kulturalną Tanowa!
.

Komentarze

1408 pisze…
Witam,

Niestety za późno się dowiedziałam o tej prelekcji, jednakże chciałabym się podzielić zbiorem (na razie skromnym) pocztówek z Mścięcina. Zapraszam na http://1408-000.blogspot.com/

Pozdrawiam,
_1408_