Koniec
roku, czas na podsumowania, osobiste refleksje, oceny. Czynię to
niniejszym kusząc się o bardzo osobiste refleksje. Taką możliwość
daję mi autorski blog Police750.
2014 rok był dla mnie istotny z wielu powodów. Te najważniejsze to wyzwania jakich się podjąłem dodatkowo poza pracą, życiem osobistym. Zanim jednak o nich wspomnę kilka słów o wydarzeniach, które były dla mnie ważne, organizowałem je lub w nich uczestniczyłem. W szkole był to kolejny Szkolny Dzień Olimpijczyka, który organizuję od lat. Impreza skupia wszystkich uczniów mej szkoły w Tanowie, przedszkolaków i wychowanków SOSW w Tanowie. Na stadionie gromadzi się ponad 200 małych sportowców, zaproszeni goście. Najważniejsi z nich to olimpijczycy. W tym roku był nim niegdyś znakomity kolarz, olimpijczyk Rajmund Zieliński. Wcześniej w Tanowie gościli olimpijczycy, paraolimpijczycy: pływacy, wioślarze, lekkoatleci, medaliści mistrzostwa świata, Polski. Po wniesieniu flagi olimpijskiej, odczytaniu apelu olimpijskiego rozpoczyna się rywalizacja w biegach, grach zespołowych, zabawach ruchowych. To wielka impreza jednocząca społeczność szkoły. A tanowska „buda” jest szkołą niewątpliwie sportową!
2014 rok był dla mnie istotny z wielu powodów. Te najważniejsze to wyzwania jakich się podjąłem dodatkowo poza pracą, życiem osobistym. Zanim jednak o nich wspomnę kilka słów o wydarzeniach, które były dla mnie ważne, organizowałem je lub w nich uczestniczyłem. W szkole był to kolejny Szkolny Dzień Olimpijczyka, który organizuję od lat. Impreza skupia wszystkich uczniów mej szkoły w Tanowie, przedszkolaków i wychowanków SOSW w Tanowie. Na stadionie gromadzi się ponad 200 małych sportowców, zaproszeni goście. Najważniejsi z nich to olimpijczycy. W tym roku był nim niegdyś znakomity kolarz, olimpijczyk Rajmund Zieliński. Wcześniej w Tanowie gościli olimpijczycy, paraolimpijczycy: pływacy, wioślarze, lekkoatleci, medaliści mistrzostwa świata, Polski. Po wniesieniu flagi olimpijskiej, odczytaniu apelu olimpijskiego rozpoczyna się rywalizacja w biegach, grach zespołowych, zabawach ruchowych. To wielka impreza jednocząca społeczność szkoły. A tanowska „buda” jest szkołą niewątpliwie sportową!
To
było w szkole, a w MOK? W maju współorganizowałem i prowadziłem
w rynku Starego Miasta I Piknik pod Sediną. Rynek w nowej szacie,
mała scenka i ludzie - wykonawcy, widzowie. A dookoła rynek jaki
znamy ze swą specyficzną scenerią i atmosferą. Bardzo cieszyła
mnie ta impreza, gdyż na sercu leży mi ożywienie kulturalne tego
miejsca grodu. Poszliśmy za ciosem i już w czerwcu w Parku
Staromiejskim zorganizowaliśmy wielki koncert „Brzmienia Wolności”
na 25 lecie odzyskania wolności. Koncert zgromadził wielu policzan.
Na scenie muzycy pod kierownictwem Piotrka Brody, jednego z
pomysłodawców i organizatorów przedsięwzięcia. Impreza
udowodniła jak wielu utalentowanych ludzi (w tym wypadku muzyków)
nas otacza i jak wielkie rzeczy w wymiarze środowiskowym,
regionalnym potrafią dla dobra innych uczynić.
Kulturalnym
zwieńczeniem MOK-owskiego
roku był I Muzyczna Wigilia na Starym Mieście. Wiekowy plac został
rozśpiewany przez chóry, formacje muzyczne. Pogoda nam dopisała,
widownia też, stąd z satysfakcją odnotowałem już drugą sporą
imprezę zorganizowaną dla tamtej części miasta i ich mieszkańców.
Mijający
rok był dla mnie nader pracowity w zgłębianiu i przybliżaniu
poprzez publikacje historii małych ojczyzn. Współpracowałem wraz
z innymi autorami w tworzeniu Encyklopedii
Polic, która ma się w 2015 r. ukazać.
Pochłonęła mnie praca nad spisaniem historii podnyskiej wsi, w
której mieszkałem, uczęszczałem do szkoły, w wolnych chwilach
bawiłem się z rówieśnikami. Zostałem zaproszony do napisania
pozycji Hajduki Nyskie wczoraj i dziś.
Monografia została wydana z inspiracji Stowarzyszenia Rozwoju Wsi
Hajduki Nyskie. Szata graficzna, jakość edytorska sprawiły mnie i
wydawcom wiele satysfakcji. Sprawą nobilitującą dla mnie i
pomysłodawców była promocja pozycji w Muzeum Nyskim 9 listopada AD
2014. Wypełniona po brzegi sala, znamienici goście w tym burmistrz,
starosta, przedstawiciele sejmiku woj. opolskiego, moje rodzeństwo,
przyjaciele, znajomi z Ziemi Nyskiej i osoba najważniejsza - moja
polonistka, najlepszy, charyzmatyczny nauczyciel mego życia prof.
Kornelia Czaja, która uczyła mnie języka polskiego w nyskim LO -
słynnym Carolinum.
Pod
koniec roku zostałem zaproszony przez Jana Antoniego Kłysa do
napisania tekstu do II Rocznika Historycznego Polic. Napisałem
artykuł Gród słowiański w Mścięcinie w
IX-XI wieku. Ten okres przeszłości jest
mało znany policzanom i sądzę, że warto go (gdy ujrzy światło
dzienne) przeczytać przenosząc się w czasy najpierw neolitu, potem
średniowiecza.
W
pamięci zapadły mi kolejne wizyty w Kępnicy i Hajdukach,
rodzinnych wsiach odległych od biskupiej Nysy o kilka km. Mam tam
wielu znajomych, przyjaciół. Tam spędziłem dzieciństwo. Stamtąd
w 1974 r. ruszyłem do wojska, by po służbie zamieszkać najpierw w
Szczecinie, potem Policach, teraz w Tanowie.
W maju odwiedziłem Hajduki, by spotkać się z członkami Stowarzyszenia: Jackiem Czuchraj, Aliną Szczerską, Zygmuntem Zyskiem i wieloma innymi zacnymi ludźmi. Celem spotkania była książka, która miała się ukazać pół roku później. We wsi byłem kilka godzin wraz z siostrzeńcem Januszem. Kilka z nich spędziłem sam na sam z majestatem świątyni z XIII w. Sam na sam z Bogiem Wnętrze pyszne, wyposażenie piękne, a polichromia z przełomu XV/XVI w. udowadniała istnienie Stwórcy ukazanego w Pasji. Wykonałem dziesiątki zdjęć, z których kilkanaście wykorzystałem w monografii. Dużym przeżyciem było dla mnie trzymanie w ręku pacyfikału wykonanego w nyskim warsztacie złotniczym Marcina Kondziołki. Mistrz wykonał to dzieło w 1667 r. dla świątyni w Hajdukach. Dowodzi tego stosowna inskrypcja. Z wieży kościelnej rozlegała się niepowtarzalna panorama okolic z majestatyczną królową Gór Opawskich Biskupią Kopą. Na horyzoncie za barwnymi polami widniał zarys gór Kotliny Kłodzkiej i Jeseników na Morawach. A tuż tuż panorama rozległej Nysy z masywną sylwetą katedry św. Jakuba.
Okres jesienny zapamiętam z chrzcin naszego nowego członka rodziny, wnuczki Hani, prezentu córki Katarzyny, która ową latorośl powiła. Schyłek roku to również jubileusz 40-lecia mojej pracy. Nie do wiary. To już tyle czasu? Okazuje się, że tak. Trzeba będzie z tej okazji z kolegami i koleżankami z MOK i szkoły spotkać się przy „małym co nie co”. Mam szczęście od życia. Wykonuję od wielu lat pracę, którą uwielbiam. Wspiera mnie rodzina, pracuję z ludźmi: dziećmi, młodzieżą, dorosłymi. To wielka frajda i satysfakcja dla mnie. To także wyzwanie, by w różnych sytuacjach sprostać oczekiwaniom, spełnić dobrze swą misję, rolę, mieć z tego satysfakcję i czuć zadowolenie współpracowników. Udaje mi się to gdyż otaczają mnie ludzie życzliwi, ciekawi, utalentowani, pracowici, po ludzku fajni. I niech tak będzie w 2015 roku i następnych.
Aha!
Na koniec wybory samorządowe. Policki samorząd lokalny (ten
demokratyczny) obserwuję od 1990 r do dziś. Wyniki wyborów do VII
kadencji samorządu gminnego nie zaskoczyły mnie. Wypadły tak jak
przypuszczałem. Pożegnałem, kilku kolegów radnych, gratulowałem
come - backu tym, którzy powrócili po przerwie. Wszystkich ich znam
i na współpracę dla dobra środowiska się piszę.
W
nowym 2015 roku życzę wszystkim, których znam osobiście bardzo
blisko, na co dzień, spotykam w różnych sytuacjach życzę zdrowia
i powodzenia! Niech Wam się wiedzie!
jan
Komentarze